Dziś chciałem Was po raz kolejny zabrać w podróż sentymentalną. Tym razem po krainie używanych przez Was naczyń, w których kawę się pijało.
Chyba każdy kto mieszkał w internacie zaczynał od skrytopijstwa z użyciem kubka do mycia zębów.
Ochydne czyż nie? Noo ale jak się nie ma tego co się lubi…..
Później nadeszła era komunistycznych szklanek z koszyczkami. Pamiętam kupowałem je w Empiku na placu Wilsona w Wawie.
To był już poziom wyżej niż kubek do mycia zębów ale tłukły się łaJZY strasznie często.
Kolejny etap "oświecenia" to były kubki duraleksowe, dostępne w o ile pamiętam w dwóch kolorach: zielonym i niebieskim. Ja przeważnie miałem niebieskie.
Po nich – albo między koszyczkowymi a duraleksowym kubasem, były szklanki duraleksowe. takie mniejsze od kubka, albo przezroczyste, albo brązowe.
PO duraleksach nadszedł – przynajmniej dla niektórych – czas kubków Neski. Wiecie, tych kwadratowych z lekka zaokrąglonych. Kto miał pamieta;-)
Ja niestety nie dochrapałem się dużego kubka, ale o tym kiedy indziej.
No a później epoka kubków porcelanowych. różniste miałem. Jeden z tych, które mi utkwiły w pamięci to kubas z koziorożcem i napisem 2000, który skutecznie uśmiercił mi kolega z pracy; nie będę wytykał paluchamy;p
Zbliżając się powoli do końca drogi to z ceramików przenioslem się na czary typu Jumbo (jak ktos miał to też pamięta, po prostu pojemność owych czar to pół litra czyli dwa kubki, ergo rzadziej trzeba było napełniać; w pracy to zaletą nie do przecenienia).
Ostatnim zaś etapem kubkowej ewolucji – nie koniecznie stanowiącym szczyt estetycznych wymagań – są kubeczki termiczne. Z nimi się huśtam do dziś dnia.
P. S. Nie zapominajmy na koniec o wybawieniu wszystkich rodziców – kubasach wszelakich, które to idealnie pasowały do uchwytów przy wózku. Hihi i pomyśleć, że kiedyś naiwnie sądziłem, że owe urządzonka służą do wkładania butelki z mlekiem czy woda. Tiaaaaa częściej jednak gościł tam kubas ze Starbucksa.
—
Kawoman
kubki
Comments
Jedna odpowiedź do „kubki”
-
Ja zaczynałam od zwyczajnego kubka. Na szczęście nie piłam kawy w kubku do mycia zębów, potem również były te słynne szklanki w koszyczkach, lub stawiane na spodkach. Później były też małe filiżanki. Podczas mojego pobytu w Aleksandrii, z konieczności piliśmy kawę w słoikach, by je szybko zakryć, by nam wszelkiego rodzaju moskity czy owady nie wpadały do środka. Bo tam było tego multum i wszystko trzeba było szczelnie zakrywać. A teraz w domu znowu piję w zwykłym kubku. Miałam też kubek który był dodawany, gdy się kupowało primę finezję.
Dodaj komentarz